Ile wino może stać po otwarciu?
Drogi czytelniku, już na samym początku artykuły chcę cię przeprosić - odpowiedź na pytanie zadane w tytule artykułu, tak często znajdywane w mojej skrzynce odbiorczej w social mediach, zapewne ci się nie spodoba. Będzie to jednak jedyna słuszna, zupełnie szczera i najprawdziwsza z prawdziwych odpowiedzi.
Wino po otwarciu może stać tak długo… aż przestanie ci smakować.
To znaczy, może i dłużej, ale ufam, że skoro czytasz artykuły o winie (a dotarłeś już poza pierwszy akapit), to zapewne jesteś winem zainteresowany, a granica utraty smaczności wina jest też twoją granicą jego przydatności. I tak trzymaj!
To, jak długo wino utrzyma swoje walory smakowe jest niezwykle trudne do oszacowania - jest tu bardzo dużo zmiennych zależnych od samego wina, otoczenia, warunków przechowywania, ale jest też jedna bardzo ważna, wręcz kluczowa zmienna, o której często zapominamy - wrażliwość sensoryczna pijącego. Jeden degustator już po jednym dniu będzie marudził, że to nie to samo co wczoraj, inny i po tygodniu nie zauważy różnicy. Dlatego odpowiedź - tak długo, aż przestanie ci smakować, jest jedyną słuszną.
Ok, znasz już bolesną prawdę, ale nie zostawię cię przecież bez żadnych wskazówek. Podam ci konkretne (choć przybliżone) terminy przydatności dla poszczególnych rodzajów win na końcu artykułu. Póki co porozmawiajmy na temat…
Jak sprawić, by wino było świeże dłużej?
Trzymaj je w lodówce.
I tutaj plot twist - nie w lodówce (chłodziarce) do wina, tylko w takiej kuchennej - im chłodniej, tym lepiej (tylko bez mrożenia!). I nie w pozycji leżącej, tak jak przechowujemy zamknięte butelki (te z naturalnym korkiem), a na stojąco. Niska temperatura spowalnia procesy chemiczne powodujące utratę smaku i aromatu wina, a pozycja stojąca zmniejsza powierzchnię styku płynu z tlenem, powodującym utlenianie wina (nie chcemy tego!).
Nie zostawiaj końcówek!
To jasne, że momentu przerwania degustacji najczęściej nie da się przewidzieć, w związku z tym nie zawsze możemy kontrolować ilość pozostałego wina w butelce, wiedz jednak, że im mniej go w niej zostanie, tym szybciej takie wino straci swoje walory (przez większą ilość tlenu w butelce). Jeśli masz taką możliwość, to końcówkę takiego wina przelej do mniejszego (ale szczelnego) opakowania.
Dobrze zamknij
Rada może i oczywista, ale ważna - jeśli butelkę zamykasz korkiem, wciśnij go mocno. To naprawdę robi różnicę. Jeśli zakrętką - dokręć. A najlepiej użyj specjalnego sprzętu…
Pompka czyni cuda
Jeżeli często zostawiasz sobie otwarte wina „na później”, to zainwestuj w pompkę próżniową do wina oraz gumowe korki - to koszt kilkudziesięciu złotych, a odpompowując powietrze z butelki możesz przedłużyć świeżość swojego wina nawet o kilka dni.
Ciekawostka - można nalać kieliszek wina bez otwierania butelki!
Jeśli często nachodzi cię ochota na tylko jeden kieliszek wina, w dodatku są to wina z ponadprzeciętnej półki cenowej, możesz zainwestować w Coravin - to rewolucyjne urządzenie pozwala właśnie na nalanie porcji wina bez otwierania butelki. Jak? Jest wyposażone w igłę, która przebija się przez korek, a następnie pobiera wino, jednocześnie uzupełniając braki argonem - neutralnym gazem. Wyciągasz igłę, korek się zasklepia, butelka pozostaje zamknięta (choć nie do końca - takie wino dobrze dokończyć w ciągu kilku miesięcy). Uwaga - nie działa na butelki z zakrętkami ;)
Jakie rodzaje wina mogą stać najdłużej?
Obiecałem konkrety - będą konkrety. Zaznaczam jednak, że są to przybliżone wartości, w założeniach przyjąłem przechowywanie butelki w połowie pełnej (lub pustej - wybierz w zależności czy jesteś optymistą czy pesymistą) na stojąco w lodówce kuchennej, bez pompki próżniowej. Przy takich warunkach średnio wrażliwy degustator powinien poczuć maksymalnie niewielki spadek jakości wina po:
Wina musujące - 1-3 dni
Uwaga - w tym wypadku zakładam, że masz stoper do win musujących. Jeśli nie masz, to bardzo dobrze zatkaj wino korkiem, aczkolwiek ryzyko szybkiej utraty bąbelków jest duże, a w tym przypadku to ono wskazuje na atrakcyjność naszego wina - musiak bez bąbli? Nie, dziękuję.
Lekkie wina białe / różowe - 4-6 dni
Zapewne poczujesz zmianę - wino nie będzie już takie rześkie, soczyście owocowe jak po otwarciu, ale takie wina pozostają smaczne i pachnące dość długo.
Intensywne, beczkowane białe wina - 3-4 dni
Wina, które miały sporo styczności z tlenem w winnicy zwykle gorzej znosi jego obecność już po otwarciu butelki - takie wina postaraj się spożytkować nieco wcześniej, najbezpieczniej do 3 dni.
Z nimi za długo nie zwlekaj - choć są tak świetne, że raczej to im nie grozi
Wina czerwone - 3-6 dni
Tu odpowiedź najmniej precyzyjna, bo dużo zależy od rodzaju czerwonego wina. Najszybciej będą gasnąć lekkie czerwienie o niewielkiej ilości tanin - np. młode pinot noir czy valpolicella. Intensywne w taniny i alkohol wina (shiraz, cabernet sauvignon czy primitivo) powinny dłużej zachować atrakcyjny smak i aromat. Uwaga - czerwonym winom dłuższy pobyt w lodówce kuchennej może nieco zaszkodzić, ale jeśli do wyboru masz albo lodówkę, albo półkę - lodówka jest lepszym wyjściem. Idealnym była chłodziarka z temperaturą ok 10C.
Uwaga! Spróbuj swojego czerwonego wina, zwłaszcza intensywnego i złożonego na drugi dzień po otwarciu - może się okazać, że będzie jeszcze lepsze niż wczoraj!
Te wina mogą być lepsze na drugi dzień:
Najtwardsze w tej materii są wina wzmacniane (sherry, porto) - im i miesiąc czekania na degustatora nie powinien zaszkodzić. Uwaga jedynie na wytrawne sherry fino i manzanilla oraz najmłodsze porto ruby - tutaj dobrze się wyrobić w 1-2 tygodnie.
Tu nie musisz się tak spieszyć:
Uwaga - słodziaki też są wytrzymałe. Jeśli twoje wino jest (pół)słodkie, dorzuć do wskazanego czasu dodatkowe 2-3 dni.
Czy wino może się zepsuć?
Jasne, ale do tego potrzeba zdecydowanie więcej czasu, niż omawiane tu przedziały. Tak więc spokojnie - raczej nie zrobisz sobie krzywdy próbując nieco przeleżanego na półce wina (a właściwie nie zrobisz większej krzywdy - pamiętaj, wino jest niezdrowe, pij odpowiedzialnie!), ryzykujesz głównie krzywdą twoich kubków smakowych.
I na koniec dobra rada - uważajcie ze strategią „jak za stare do picia to będzie do gara” - po to dodajemy wino do potraw, żeby oddały im swój smak. Jeśli wino nie smakuje ci w kieliszku, to twojemu talerzowi też może zaszkodzić.
Udanych degustacji! <3
Iwo Świerblewski | Sommelier dla normalnych
Cześć, mam na imię Iwo i jestem zawodowym sommelierem. W swojej pracy łączę dwa na pozór odległe winne światy.
Z jednej strony jestem sommelierem w restauracji z dużą kartą win, absolwentem oraz prowadzącym kursy WSET, piszę artykuły oraz zasiadam w jury paneli degustacyjnych gazety Trybuszon, należę do Stowarzyszenia Sommelierów Polskich.
Z drugiej - ściągam marynarkę, zakładam hoodie i buszuję po marketach, szukając perełek nawet za kilkanaście złotych. To moje oblicze znajdziecie w mediach społecznościowych - najchętniej obserwowanym na Instagramie profilu o tematyce alkoholi w Polsce. Pokazuję, że wino z dyskontu może być dobre, ciekawe, różnorodne i można nim rozbudzić winną zajawkę na całe życie. A na tym najbardziej mi zależy - na zarażaniu Was moją pasją.